piątek, 12 maja 2017

Świecznik

Lubicie zmieniać to co kupicie?
Wiem, że lubicie. Ja też.
Kupiłam w klamociarni świecznik, nic specjalnego – do kawałka deseczki przyklejone lusterko, przykryte kawałkiem blachy z otworem na to lusterko, do tego przykręcone dwa świeczniki.
Świecznik zrobiony domowym sposobem, z rzeczy z odzysku. Kosztował grosze, ale spodobał mi się, bo miał potencjał.
Postanowiłam, że będzie kompletem do wcześniej zrobionej ozdobnej klatki i wyląduje na tarasie, bo przecież kiedyś pogoda pozwoli i będzie można na tym tarasie kawę wreszcie wypić.
Na moje oko świecznikowi brakowało ozdobników, dokleiłam mu więc kilka wyciśniętych z form elementów.
Następnie w niektórych miejscach położyłam szlagmetal i przystąpiłam do malowania.
Świecznik w moim założeniu miał być stary i sterany życiem, więc malowanie go na gładko odpadało – musiałam zrobić najpierw fakturę. Użyłam do jej zrobienia proszku Pentartu, który świetnie zagęścił farbę.
Dodałam go do pierwszej warstwy farby, u mnie białej. Następnie pomalowałam całość drugi raz farbą w kontrastowym kolorze – u mnie szarym – i przetarłam miejsca, w których były złocenia, nie za mocno, tyle tylko, żeby gdzieniegdzie te złocenia wydobyć. Teraz przyszedł czas na wykończenie. Przygotowałam sobie farbę w kolorze oliwki i złamanej bieli, i suchym pędzlem przetarłam wszystkie nierówności raz jednym, raz drugim kolorem.
Na koniec całość zabezpieczyłam dwukrotnie woskiem.
  
 



 


   
pozdrawiam
http://www.astrolabiumart.pl/
   
Wykorzystane produkty:
  
   
   
   
   
   
   
   
   
   

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz